nickto nickto
102
BLOG

Adamie, gdzie jesteś?

nickto nickto Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

...ani serce człowieka nie zdołało pojąć…(Kor. 2,9)


    Historycy, którzy przyjdą hen po nas, nazwą być może nasze czasy żałosną Epoką Raju. Budowanie nieba na ziemi, prymitywnego raju typu „zrób to sam”, jest tym co odróżnia nas od naszych przodków - kiedyś człowiek, świadomy własnych ograniczeń, bardziej trzymał się ziemi, nie porywał się z motyką na rozum i wiedział, że o raju może sobie własnymi siłami najwyżej pomarzyć. Chociażby Sokole Oko, marzył o raju jako krainie nieustannego polowania, w jego czasach składało się na nie długotrwałe tropienie zwierzyny, jej cierpliwe podchodzenie i na koniec jeden, jedyny strzał. Dla oka sokolego, mocnych nóg i dla niewybrednego podniebienia ostateczna frajda była z pewnością duża. Dzisiaj już jednak nie warto wysyłać swojej wyobraźni tropem Sokolego Oka, współczesne łowieckie wędrówki odbywają się najczęściej wzdłuż szlaku ambon, z których myśliwi strzelają do zwierzyny brodzącej po kostki w paszy wyłożonej na przynętę. Każdy z nas potrzebuje jednak jakiegoś obrazu raju, bez takiego obrazka, chociażby schowanego wstydliwie za pazuchą, nasze życie pogrąża się stopniowo w nicości, antytezie raju – bo też raj, inaczej zwany niebem, można przecież „zdefiniować” jako pełnię istnienia. Nasza rodzima ludowa wyobraźnia przedstawiała sobie czasami niebo jako miejsce, gdzie ciągle trwają wesołe, ludowe zabawy. Krążyło wiele ludowych bajań na ten temat, na przykład o tym, jak pewien młody człowiek, zabrany przez zmarłego kolegę tylko na krótką wycieczkę do nieba i tylko do oglądania, a nie do uczestniczenia, spowodował swoisty paradoks czasowy: poprzez to, że skusił się na trzy tańce z niebianką, wrócił na ziemię po 300 latach.

    Dla naszej XXI-wiecznej wyobraźni 2.0, wielorako skażonej pompowanym nieustannie strumieniem saminterpretujących się obrazów, rajski ogród jest niemalże poza zasięgiem. Gdyby jednak spróbować zamodelować to czego oko nie widziało, to trzeba by chyba również sięgnąć po ideę zabawy: w raju nie było ciężkiej pracy, musiała być zatem zabawa. Skoro jednak raj był miejscem przebywania ludzi niewinnych, to trudno za model raju przyjąć jakąś potańcówkę czy dyskotekę – z pewnością stężenie niewinności spada w trakcie tych eventów poniżej rajskich standardów. Aby wejść do nieba trzeba być jak dziecko, zatem raj to może być miejsce zabaw, ale właśnie zabaw dziecięcych, nawet na ziemi kojarzą się one z rajem. Niebo to przede wszystkim obcowanie z Bogiem, nawet dziś można dostrzec ślad tej pierwotnej poufałości w naszym sposobie zwracania się Boga, gdy mówimy do Niego używamy zazwyczaj formy „Ty”. W raju, Bóg zapewne uczestniczył w naszych zabawach: w ganianego, w kółko graniaste, w baloniku mój malutki i w śpiącego niedźwiedzia. Nie zapominajmy, że żaden z mieszkańców raju nie miał w sobie ani odrobiny pychy, zrobienie "bęc" nie przynosiło nikomu żadnej ujmy.

    Tak mógł wyglądać raj, zanim nastąpiło sławne dialogowanie człowieka z cierpiącym wężem, członkiem mniejszości wykluczonych, a jednocześnie bywalcem elitarnego klubu IQ. Wydaje się, że wąż wykorzystał nadmiar beztroski mieszkańców raju, a konkretnie, wiele wskazuje na to, że skorzystał z możliwości jakie dawała zabawa w chowanego: znalazł Ewę samą, schowaną w ogrodzie podczas zabawy i uwiódł ją. Gdyby tak nie było, to trudno byłoby wytłumaczyć skąd wzięła się możliwość przydybania jej na osobności, potencjalnie w samotności, która w raju raczej nie mogła mieć miejsca. Potwierdzać tę hipotezę zdaje się pytanie zadane przez Boga, na Niego chyba w tej ostatniej rajskiej zabawie akurat wypadło mrużenie: po długim i nieskutecznym poszukiwaniu, Bóg pyta w końcu Adama gdzie się ukrył. To że pada to pytanie jest niezwykłe, przecież wiadomo, że Bóg jest wszechwiedzący! Wszechwiedzący, ale też sprawiedliwy, nie mógł więc oszukiwać w zabawie, nie mógł tylko udawać, że nie wie gdzie jest Adam. Wydaje się, że można ten piętrzący się już paradoks, rozwiązać tylko przeciwstawiając mu paradoks nad paradoksami: Miłość. Bóg kochał człowieka, można nawet powiedzieć, że Bóg ciągle jest w człowieku zakochany. A skoro zakochany, to i naiwny! A więc ta Święta Naiwność i dotrzymywanie reguł zabawy wzięły górę i sprawiły, że Bóg rzeczywiście nie wiedział gdzie jest Adam. Nie wiedział dopóki nie skorzystał ze swojej Wszechwiedzy (brnąc jeszcze głębiej w spekulacje, można powiedzieć, że Bóg Wszechmogący przecież może, jeżeli tylko zechce, zawiesić swoją Wszechwiedzę). Niestety, zabawy Adama źle się skończyły, tak to bywa gdy małżonkowie bawią się oddzielnie. Adam zostawił żonę samą tylko na chwilę i od tej pory Panie ratuj! Żadne listowie nie pomoże! Pobite gary! Król Adam jest golasem! Nasza nadzieja w tym, że to co było dla nas przygotowane od założenia świata czeka w stanie nienaruszonym, nawet zabawki leżą tam gdzie je porzuciliśmy. Jak w domu babci, która po wyjeździe wnuków, nie podejmuje syzyfowego trudu koncentracji zabawek w jakichś pudłach, a ogranicza się jedynie do udrożnienia ciągów komunikacyjnych.


Ceterum censeo Carthaginem delendam esse


nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo