nickto nickto
84
BLOG

Dzieje grzechu

nickto nickto Kultura Obserwuj notkę 0

Zabiorę się i pójdę (Łk 15,18)


Na moją młodość górną i durną

Jestem jak dziewczyna która gardzi czystym uczuciem młodzieńca. Zwodzi go, okłamuje, robi nadzieję, wykorzystuje. Uważa, że jest ładna, więc ma prawo. A ON, oślepiony miłością, umie tylko zrobić głupią minę. Grzech, zdrada. Bóg jest ciągle zdradzany, ciągle głęboko i boleśnie raniony. … I ciągle zakochany. Nie słucha głosu rozsądku. Ciągle czeka, cieszy się z każdego, nawet cierpkiego słowa. Jest „wniebowzięty” na mój wymuszony uśmiech. Martwi się moim zmartwieniem, że „nie wyszło mi” z innym. Że inny mną wzgardził, chociaż tak się cieszyłam, że na mnie popatrzył, a jednak na mnie splunął i sponiewierał. ON ociera moją twarz. Patrzy z troską na mnie, gdy gnębi mnie moja żądza. Gdy moje rozbiegane oczy szukają przygód. Gdy moje serce szuka zatarcia mojej zdrady w innej, nowej zdradzie. Gdy się czasem wstydzę samej siebie.


Na mój wiek męski, wiek klęski

Jednak starzeję się. Przeżywam przemianę. Czuję to! Cóż to jednak za przemiana? Wielokrotnie zbrukany, mogę stać się tylko obleśnym, duchowym transwestytą. Od którego wszyscy odwracają oczy. ON jest teraz dla mnie starą matką, ja starym, zapijaczonym kawalerem, który żąda od matki aby ciągle dawała życie. Umiem tylko żądać. Prośba uwłacza mojej wielkości. Wdzięczności się nie nauczyłem, bo źrenice moich oczu były zawsze odwrócone do wewnątrz. Teraz, gdy mi się źle dzieje, robię matce wyrzuty, że nie zadbała o mnie. Co z ciebie za matka! Nie umiesz mnie uchronić od cierpienia! Pewnie nie jesteś matką. Pewnie wcale nie istniejesz! Matula wypłakuje oczy. Nie umie mi odmówić, ciągle żyje nadzieją, że ja się jeszcze ustatkuję. Marzy, że się ożenię i ona doczeka się wnuków. Na mój widok jej oczy ciągle płoną, i wilgotnieją jednocześnie. Jak niegdyś nad łóżeczkiem.


Polały się łzy me czyste, rzęsiste...

Późno już. Wróć już! Zobacz, już dzień. Za dnia wszystko wygląda lepiej. Czas mija! Czas już, … Wróć synu!

Już, tylko ogarnę myśli. Tylko odwrócę moje oczy, aby widzieć drogę. Tylko zamknę moje oczy, aby nie widzieć koryta. Tylko wyrwę się ze stada świń. Tak trudno mi się oderwać. Od świń i od koryta. Są takie realne, pewne jak polisa na życie. Gdybym chociaż miał jakieś grzechy! Może wyrzuty sumienia dały by mi moc do wyruszenia w drogę? Ale nie mam nawet ich. Nie wiem nawet kiedy utraciłem grzech. To gorsze niż utracić niewinność, to prawdziwa tragedia! Kiedyś miałem przynajmniej grzechy, dziś nie mam nic. Została tylko bieda! Tylko… Boże pomóż mi zrobić pierwszy krok! Oby dalej od mojej nędzy!


Ceterum censeo Carthaginem delendam esse




nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura