nickto nickto
84
BLOG

Demokracji będziemy bronić jak socjalizmu (9/?)

nickto nickto Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Daj nam króla, aby nami rządził (1 Sm 8,6)


Nawet najbardziej zajadli konserwatyści pomału tracą nadzieję że będzie tak jak było. Nie będzie! Dzwon dla demokracji jest już rozkołysany, lada chwila serce uderzy w wieniec i będzie „pozamiatane”. System załamie się pod ciężarem kłamstwa, zupełnie jak komunizm który zajęty kreowaniem nowej „rzeczywistości” i „nowego człowieka” stracił „nagle” kontakt z jakąkolwiek rzeczywistością i z jakimkolwiek człowiekiem. Co będzie potem tego nie wie nikt, przyszłość to domena proroków. Szary człowiek może jedynie spekulować w oparciu o zdrowy rozsądek, lub w oparciu o jeszcze zdrowszą matematykę. Szary, anonimowy bloger nawet powinien spekulować, od tego przecież jest, niczego nie ryzykuje i nikt go nie upoważnił do siedzenia cicho. Dokładnie, to taki Gad Anonim ryzykuje tylko 2 litery: jeżeli się pomyli, może najwyżej zyskać miano blagiera. Co prawda społeczeństwo utrzymuje wyspecjalizowaną grupę, formalnie upoważnioną i zobowiązaną nawet do wszelakiego wymądrzania się, jednak profesor, albo aplikant do tego dochodowego tytułu, musi bardzo uważać na, wyjątkowo śliskim, obszarze badawczym jakim jest przyszłość. Naukowiec ryzykuje bowiem aż czterema literami: w razie pomyłki, lub nadmiernego wychylenia się, może stracić serię darmowych obiadków, albo nawet nominację do belwederskiego tytułu.


Skoro doszło się już do wyprowadzenia prawa które rządzi powstawaniem i upadkiem rządów, to trzeba zrobić z niego użytek. Z prawa OMO wynika, że forma władzy jaka się wyłoni z popiołów po demokracji, powinna być lepiej przystosowana do nowego poziomu relacji międzyludzkich. Wiemy też, że przewidywanie tego „jak będzie” musimy z konieczności oprzeć na obserwacji tego „jak było”. Interesują nas nie tyle różne formy sprawowania władzy, czyli relacji rządzący-rządzony, co tło społeczne tych relacji, inaczej ogół relacji międzyludzkich. Wiemy dobrze, że dążenie do nawiązywania relacji jest odwiecznym „składnikiem” człowieka, który będąc obrazem Przedwiecznego, pozostaje niezmiennikiem wszelkich ewolucji i rewolucji, również tych które nastąpią i których charakter staramy się wyspekulować. Zajmiemy się zatem wyłącznie środowiskiem, w którym odbywa się „propagacja relacji”, swego rodzaju eterem, który nawiązywanie i podtrzymywanie relacji umożliwia. Zakładamy , że to właśnie wiatr „eteru relacji” porywa społeczeństwa i wyzwala proces przebudowy społecznych powiązań, w tym również relacji związanych ze sprawowaniem władzy. Jeżeli tak rzeczywiście jest, to wystarczy harcerskim sposobem określić kierunek eterowego wiatru, aby przewidzieć pogodę dla polityki. W ten sposób łatwo będzie przejść od tego jak było, do tego jak będzie.


Po tych wszystkich wstępach, umizgach i unikach, pora wreszcie przejść do meritum wypracowania. Na początek, spróbujmy skrótowo usystematyzować dotychczasowe dzieje środowiska relacji międzyludzkich. Wszelkie komentarze i rozwinięcia zostawmy sobie na później. Poczynając „od Adama i Ewy” możemy owe dzieje podzielić z grubsza na 4 ery:

  1. Era małych światów
  2. Era słowa utrwalonego
  3. Era Gutenberga (właśnie się kończy)
  4. Era małego wielkiego świata (właśnie w nią wchodzimy).

Taki podział minionego czasu nie jest kolejnym podejściem do systematyzacji dziejów człowieka. Tego gagatka staramy się chwilowo nie brać pod uwagę, interesuje nas natomiast to, co jest między człowiekiem a człowiekiem, w szczególności to coś, co obiektywnie oddziela człowieka od człowieka, ale jednocześnie daje szansę na nawiązanie relacji, bez których człowiek stałby się szybko kimś podobnym do bezwolnego planktonu. Na chwilę, aby nie popaść w kulinarną przesadę, wyobraźmy sobie nasz eter jako kawałek drożdżowego ciasta, z którego wydłubujemy rodzynki i układamy starannie na talerzyku, chociaż dobrze wiemy, że ciasto bez rodzynek nie ma sensu. Kontrolując kątem oka czy aby ktoś nie wyjada nam tych rodzynek, zajmiemy się badaniem samego ciasta. Owszem, rodzynki w cieście są najważniejsze, jednak to ciasto jest ośrodkiem niezbędnym do tego aby rodzynki mogły zrealizować swoje przeznaczenie do życia we wspólnocie. Nie interesuje nas nawet smak tego ciasta, lecz rozkład przestrzenny „rodzynkowych” dziur, ich wzajemną odległość, możność oddziaływania, przemieszczania się, itd. Model ten, nieco przesadnie fizykalny, posłuży nam za drogowskaz i pomoże skupić uwagę na zwykle zapoznanym „eterze relacji”, który niczym powietrze, dopiero wtedy jest gdy go zaczyna brakować.


Można znaleźć sporo informacji dotyczących fizyki dziur w półprzewodnikach, ciężko natomiast o literaturę dotyczącą fizyki dziur w cieście drożdżowym. Potrzeba dużo wybornych ciasteczek i sporo dobrej kawy, aby mógł powstać jakikolwiek komentarz do czterech er dziejów dziur w drożdżowym cieście, nie mówiąc o znalezieniu powiązań dynamiki owych dziur z bankrutującą demokracją! Zapewne łatwiej byłoby dojść do konkluzji w miłym towarzystwie, niestety, dzisiejszy eter relacji sprzyja relacjom wirtualnym, ale coraz bardziej blokuje naturalny popęd do nawiązywania relacji kawowych. Smacznego!


Ceterum censeo Carthaginem delendam esse


nickto
O mnie nickto

Jestem pszczelarzem (coraz bardziej).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości